Zupa krem z ciecierzycy

zupa krem z ciecierzycy
zupa krem z ciecierzycy
zupa krem
  • 500 g suchej ciecierzycy
  • 3 szalotki
  • 4 ząbki czosnku
  • 6 liści laurowych
  • ziele angielskie
  • 1 l bulionu warzywnego
  • 500 ml mleka kokosowego
  • ras el hanout
  • harissa
  • skórka z 1/2 kiszonej cytryny
  • sól
  1. Ciecierzycę namaczamy przez minimum 12 godzin. Następnie gotujemy przez 1,5 h z dodatkiem liści laurowych i ziela angielskiego, bez soli.  
  2. Na oliwie podsmażamy posiekaną szalotkę, czosnek, ziele i liście laurowe.  
  3. Dodajemy do garnka ugotowaną do miękkości i odsączoną ciecierzycę. Smażymy 5 minut, mieszając.  
  4. Ciecierzycę zalewamy bulionem i gotujemy przez 20 minut. W razie potrzeby można dolać odrobinę wody.  
  5. Dolewamy mleko kokosowe, dodajemy ras el hanout, hairssę, posiekaną skórkę i sól. Zagotowujemy i zdejmujemy z ognia.  
  6. Zupę blendujemy na gładki krem.  

Podhalańska miseczka szczęścia (buddha bowl)

buddha bowl, kasza jaglana, bundz
buddha bowl, kasza jaglana, bundz
buddha bowl, kasza jaglana, bundz

Koniec lata jest jednym z moich ulubionych momentów w roku pod względem jedzenia. Stragany uginają się pod obfitością warzyw i owoców, rośliny nabrały mięsistości i słodyczy od słońca. Są tak pyszne, że niewiele potrzeba, by danie stało się wyjątkowe. Wystarczy każdy ze składników potraktować z uwagą i czułością, by wydobyć z niego pełnię aromatów. Stąd też polecam Wam teraz miseczkę urodzaju, gdzie każde warzywo ma swoje miejsce, pokazuje się z najlepszej strony. Korzystajmy z sezonu i lokalnych składników: do mojej jaglanej buddha bowl dodałam owczy bundz, świeży ser prosto z Podhala. Właśnie teraz możecie go dostać! Później znów trzeba będzie czekać do maja, by znaleźć prawdziwy ser z owczego mleka.

To danie ma jeszcze jedną wielką zaletę: jeśli zostaną Wam składniki, następnego dnia możecie przygotować pyszne kotlety, na które znajdziecie przepis tutaj: http://cookthelove.com/kotlety-jaglane/
Nic się nie zmarnuje!

Buddha bowl
  • szklanka (250ml) kaszy jaglanej
  • 150-200 g bundzu
  • 2 kolby kukurydzy
  • 300 g fasolki szparagowej
  • 1/3 małej dyni hokkaido
  • 4 jajka
  • pół pęczka rzodkiewek
  • 2 pomidory
  • 300 g świeżego szpinaku
  • pęczek dymki
  • koperek
  • 2 ząbki czosnku
  • 5 liści laurowych
  • 6 ziaren ziela angielskiego
  • olej rydzowy
  • 1 łyżka masła
  • sól
  • pieprz
  1. Kaszę jaglaną prażymy w garnku z podwójnym dnem, aż zacznie pachnieć. Natychmiast przerzucamy ją na sitko, dokładnie płuczemy. Wrzucamy ponownie do garnka, zalewamy gorącą wodą – wrzątek powinien wystawać ok 2 cm ponad poziom kaszy. Solimy, dodajemy 2 liście laurowe, 3 ziela angielskie. Gotujemy, aż woda się wchłonie w kaszę.
  2. Dynię kroimy, wydrążamy, pieczemy przez ok.40 minut w 180 stopniach.
  3. Kukurydzę, fasolkę i jajka gotujemy.
  4. Szpinak dokładnie myjemy, oczyszczamy z piasku. Na patelni podgrzewamy łyżkę masła, wrzucamy zgniecione ząbki czosnku, następnie podsmażamy szpinak przez 3 minuty. Dodajemy posiekaną dymkę.
  5. Kroimy rzodkiewkę, pomidory, bundz i jajka, siekamy koperek.
  6. Wszystkie składniki układamy w miseczce, polewamy olejem rydzowym i doprawiamy solą oraz pieprzem

Faszerowana dynia w stylu marokańskim

Wielobarwne latarnie, ciężkie aksamity przypraw. Niewyobrażalna symetria w dźwiękach licznych jak ziarnka piachu. Można się zagubić w bogactwie ornamentyki, w wąskich uliczkach tego kalejdoskopu bodźców.
Mistyczna gnawa na tacy miedzianej nocy.

To jest jedno z tych dań, po których znów budzi się we mnie myśl, że może by rzucić wszystko i otworzyć jednak restaurację. Połączenie pękajacych pod językiem granatów, delikatnej wody różanej, orzeźwiających ziaren fenkułu, pikantnej harissy i orzechowej słodyczy pieczonej dyni jest hipnotyzujące. Nie pomijajcie żadnego ze składników tej potrawy – to jak z zrzucaniem zaklęcia. Żeby wydarzyła się magia, musicie być dokładni.

Faszerowana dynia w stylu marokańskim

– 1 dynia piżmowa
– 3/4 szklanki suchego kuskusu
– 200 g ugotowanej ciecierzycy
– 3/4 czerwonej papryki
– 1 szalotka
– 4 łyżki siekanych migdałów
– ziarna z połowy granatu + trochę do posypania
– 2-3 łyżki wody różanej
– 3/4 łyżeczki nasion kopru włoskiego
– harissa
– oliwa z oliwek
– sok z cytryny
– 3/4 pęczka kolendry
– sól
Sos sezamowy


– 4 łyżki tahiny
– 4 łyżki wody
– łyżka oliwy
– łyżeczka soku z cytryny
– 1/2 ząbku czosnku*
– mielony kumin
– sól
1. Dynię kroimy wzdłuż na pół, wydrążamy gniazda nasienne i jeszcze trochę miąższu, by powstały łódki. Smarujemy oliwą, oprószamy solą i pieczemy przez 30 minut w 220 stopniach.
2. Kuskus mieszamy z oliwą, solą i ultra drobno posiekaną szalotką. Zalewamy wodą, odstawiamy pod przykryciem na ok. 3-4 minuty. 
3. Paprykę i kolendrę bardzo drobno siekamy, mieszamy z kuskusem i pozostałymi składnikami.
4. Dynię wyciągamy z piekarnika. Jeśli jest w niej nadmiar płynu, odlewamy. Wypełniamy ją farszem i pieczemy kolejne 30 minut w 200 stopniach.
5. Wszystkie składniki sosu mieszamy ze sobą, aż połączą się w gładki sos. *Czosnek przeciskamy przez praskę. Możemy, ale nie musimy go dodawać.
6. Upieczoną dynię polewamy sosem sezamowym. 

Zapiekany ser z winem

Feblik, miłostka, nad którą się rozpływam. Kolejny element z pudełka „Piękne życie”. Tak wielką słabość mam do serów! I znowu chodzi o doświadczenie, o to, że z każdym nowym krążkiem czytam następną z niekończących się stron księgi serów. A to przecież także podróżowanie do licznych regionów, do wykrojonych srebrnym nożykiem kawałków historii. Poza tym, wyobrażacie sobie jeść taki Saint Marcellin, Picodon albo Tomme des Pyrénées bez wina? Nie wolno rozdzielać pary tak doskonałej!

Poniżej znajdziecie przepis na danie, które wykonacie dosłownie w dwóch korkach. Wino i ser -odgrywają główną rolę. Wystarczy niewiele składników, by otrzymać eleganckie, bardzo satysfakcjonujące doznanie. Je się jak fondue, maczając kawałki pieczywa w płynnym, gorącym serze. Czysta rozkosz!


Zapiekany ser Saint Marcellin z winem i figami (1 porcja)
– 1 krążek sera Saint Marcellin
– 6 malutkich suszonych fig / 3 duże
– 2 ząbki czosnku
– gałązka rozmarynu
– ok. 80 ml wytrawnego białego wina ( u mnie Irsai Olivér <3 – lekki, owocowy, idealny do słodkich fig, nie tłumi smaku sera  )
1. W żeliwnej patelence układamy figi – jeśli są większe, rozrywamy je na części, zgniecione końcem noża ząbki czosnku i ser. Na serze kładziemy rozmaryn i polewamy winem.
2. Ser pieczemy przez ok. 8-10 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Podajemy z pieczywem. 

*** Przygotowujemy tyle porcji, ile osób ***
P.S. Albo trochę więcej, bo ciężko poprzestać na jednej porcji…

Makaron z pieczoną dynią i sosem maślanym

Najbliższe dni powinny być proste. Samo piano. Przyjemność płynąca z ciepła drewna, domu i spotkań.

Ten przepis jest najłatwiejszy i najbardziej efektowny na świecie. Dynia karmelizuje się w piekarniku, makaron chłonie maślany sos winny, gorgonzola roztapia się jak pojedyncze płatki śniegu, kiedy tylko dotkną czubka nosa. Wrzućcie wszystko na jeden półmisek i ustawcie go na środku stołu. Tam się spotkamy. Po prostu.

Makaron z pieczoną dynią i sosem maślanym:
Dynia i makaron:

– pół dyni piżmowej na osobę
– ok. 150 g makaronu orecchiette na osobę
– gorgonzola
– oliwa z oliwek
– pasta chili
– sól
sos (4 porcje):
– 100 g masła 
– 250 ml wytrawnego białego wina
– 2 szalotki
– 2 ząbki czosnku
– kilka gałązek rozmaryny
– skórka z 1/2 cytryny
– 4 liście laurowe
– 6 ziaren ziela angielskiego
– sól
– zielony pieprz młotkowany
1. Dynię kroimy wzdłuż, wydrążamy gniazdo nasienne. Następnie nacinamy w poprzek  na 3/4 głębokości. 
2. Oliwę mieszamy z pastą chilli i solą. Polewamy dynię od wewnątrz. 
3. Dynię pieczemy w 200 stopniach przez ok.40 minut, skórą do góry.
4. W garnku o podwójnym dnie podsmażamy na łyżce masła posiekaną drobno szalotkę i zgnieciony czosnek. Zalewamy winem, dodajemy liście laurowe i ziele angielskie, zagotowujemy – gotujemy przez 3 minuty.
5. Do garnka dodajemy masło, ubijamy delikatnie trzepaczką. Gotujemy ok. 2 minuty. 
6. Po zdjęciu z ognia doprawiamy solą, świeżo młotkowanym zielonym pieprzem, skórką utartą ze sparzonej cytryny i posiekanym rozmarynem. 
7. Makaron gotujmy al dente. Zostawiamy 3 łyżki wody z gotowania, resztę odsączamy.
8. Makaron wrzucamy z powrotem do garnka, zalewamy sosem i podgrzewamy razem przez minutę.
9. Makaron wykładamy na duży półmisek, układamy na nim gorące dynie i rozrzucamy na wierzchu kawałki gorgonzoli. 

Świąteczna polenta z cykorią

Nastrój już mam tak świąteczny, jak jasność od wszystkich migających ciepłem światełek okien. Dni są z cynamonu, ciepły korzenny jazz sączy się z głośników. Złote papierki, brokatowe bombki, iskrzący się przymrozek – wszystko zapowiada wielką celebrację.

Oto kolejny przepis z serii „Ratunku, wegetarianie przyjeżdżają na Święta!”. Jest bardzo odświętny i elegancki, z drugiej strony aksamitna polenta to wspaniały comfort food. Rewelacyjne rozwiązanie, nie tylko dla osób, które nie jedzą ryb i mięsa. To jedno z tych dań, które uzależnia i nie chce przestawać się go jeść. Tak właśnie powinno smakować Boże Narodzenie!

Świąteczna polenta z cykorią (3-4 porcje)

Sos z cykorii i szalotki:
– 3-4 białe cykorie
– 4 szalotki
– 2 ząbki czosnku
– 350 ml czerwonego wytrawnego wina
– 3 łyżeczki pomarańczowego balsamico
– 4 łyżki masła
– 1 łyżka miodu
– laska cynamonu
– 6 goździków
– 4 liście laurowe
– 6 kulek ziela angielskiego
– chilli 
– pieprz
– sól
Polenta:

– 200 g drobnej polenty
– 200 ml śmietanki 30%
– ok. 350 ml bulionu warzywnego (lub wody)
– 2 łyżki masła
– 3 łyżki startego parmezanu
– 3 liście laurowe
– gałka muszkatołowa
– pieprz
– ew. sól
Sos z cykorii i szalotki:
1. Szalotkę kroimy w piórka, czosnek rozgniatamy końcem noża. Wrzucamy na rozgrzane masło w dużej, głębokiej patelni. Dodajemy liście laurowe, ziele, goździki i cynamon. Podsmażamy na małym ogniu, aż szalotka zmięknie. 
2. Cykorię kroimy wzdłuż na pół, wycinamy głąb. Kroimy w piórka i wrzucamy na patelnię. Zalewamy połową wina i dusimy, aż płyn odparuje. 
3. Do sosu dolewamy pozostałe wino, balsamico i miód. Doprawiamy solą, pieprzem i chilli. Dusimy, aż z wina pozostanie lepki, lśniący sos. 
Polenta:

1. W garnku o podwójnym dnie podgrzewamy bulion, masło, śmietankę i liście laurowe. Gdy zacznie się gotować, powoli wsypujemy polentę, cały czas mieszając długą drewnianą łyżką.
2. Zmniejszamy ogień i gotujemy polentę przez ok.3 minuty, ciągle mieszając, aż delikatnie zgęstnieje. Wtedy wsypujemy parmezan, świeżo utartą gałkę i pieprz. W razie potrzeby doprawiamy solą.

Polentę wylewamy na talerze, na wierzchu układamy sporo sosu i podajemy z jajkiem w koszulce. Uwaga! Należy podać od razu, ponieważ jeśli jajko poleży chwilkę za długo na gorącym sosie, żółtko się zetnie ( tak, właśnie dlatego na zdjęciu nie ma wypływającego pięknie żółteczka… zdjęcia zajęły mi o minutę za długo ),

Falafel z bobu i ostry sos sezamowy

Lato jest jeszcze tak świeże, że wspina się nieustannie po tyczkach, z całym młodzieńczym zapałem pnączy. Strąki bobu pokryte są wciąż delikatnym meszkiem, a obrane ziarna wyglądają jak główki piskląt. Mięta rozprzestrzenia się przy brzegach rzeczułek. Przez sady galopują dzikie plamki światła i drobne jabłka.
Taka zieleń, że można w nią wrosnąć. 
________________________________________________________________________________
Uwielbiam kuchnię Bliskiego Wschodu – o czym już nie raz wspominałam. Bogactwo przypraw jest oszałamiające. Falafel jest jedną z naszych ulubionych potraw z tego regionu. Korzystajcie z sezonu na świeży bób, który cudownie łączy się z miętą i koniecznie wypróbujcie przepis na falafel w tej wersji. Jest prze-py-szny! 

Falafel z bobu i ostry sos sezamowy

Falafel:

– 1 kg młodego bobu
– 2-3 łyżki mąki z ciecierzycy
– ras el hanout
– pół pęczka mięty
– pęczek pietruszki
– 3 ząbki czosnku
– anyżek
– sól 
– pieprz


– olej do smażenia

Sos sezamowy:


– 5 łyżek masła sezamowego / 7-8 łyżek tahini
– harissa
– sok z cytryny
– oliwa z oliwek
– woda
– sól

Do podania: 


– pita 
– więcej świeżej mięty! 
– pomidory
– młoda cebulka

Falafel:
1. Świeży bób myjemy, obieramy ze skórki. To trochę zajmie. Należy włączyć sobie film. Na przykład Caramel.
2. Obrany bób, zioła, ras el hanout, czosnek i anyżek miksujemy do uzyskania ziarnistej masy.
3. Dodajemy mąkę, doprawiamy solą i pieprzem.
4. Formujemy okrągłe kotleciki. Jeśli nie chcą się zlepić, dodajemy więcej mąki do masy. Smażymy partiami na głębokim,  rozgrzanym tłuszczu. Powinno to zająć ok.3 minuty.

Sos:
1. Masło sezamowe lub nieco rzadszą tahinę mieszamy z sokiem z połowy cytryny, 2 łyżkami oliwy oraz harissą – ilość uzależniona jest od tego, jak pikantnego sosu oczekujecie. Dodałam 4 łyżki.
2. W razie potrzeby dodajcie wodę i dokładnie wymieszajcie. Sos powinien mieć konsystencję ciasta naleśnikowego. Doprawiamy solą.

Podanie:

1. Pity smarujemy sporą ilością sosu, do środka wkładamy gorące falafele, posiekaną cebulkę, plastry pomidora i miętę.
2. Nadziane pity grillujemy przez 2 minuty.

Grzanka ze szpinakiem i kozim serem

Lubię dni, w których nie znam czasu. Dni, w których zręcznie omijam „muszę” na rzecz „chcę”. Budzę się w przesmyku słońca pomiędzy błękitnymi okiennicami. W ciepłym strumieniu wody myślę o przeczytanych w nocy akapitach. Ubieram w domu ulubioną lekką sukienkę w kwiaty, rozczesuję włosy. Parzę kawę po kawie,  czytam rzeki książek. Wychodzę na targ, rozpoznaję coraz więcej francuskich słów, kiedy kupuję bukiety ziół. Uczę się pór, w których światło pada przez smukłe okna na ściany: rano fotografuję portrety,  wczesnym wieczorem smaki.
Krążę pomiędzy boulangeries. Każda z nich ma inne pieczywo, które różni się miąższem, skórką, mniej lub bardziej szpiczastymi czubkami. Niektórzy piekarze mnie rozpoznają, przynoszą gorące bagietki z zaplecza. Lubię te dni, kiedy pieczywo wydaje się najważniejszą rzeczą na świecie. Kiedy mam czas na to, by czuć jego ciepło i strukturę. I kiedy w drodze nad wodę wbijam zęby w gorący jeszcze bochenek, a później odrywam po kawałku dla siebie i dla kaczek. Kiedy nad rzeką przesuwam palcem po żyłkowaniu kamieni, milczę z uważnymi czaplami.
Przepis na dzień bez czasu. Trzy proste składniki: pieczywo, masło i ser. A jeśli ma być już zupełnie rozkosznie, to jeszcze szpinak, czosnek i wino – tego ostatniego użyjcie nie tylko do gotowania, ale przede wszystkim do picia przy wspaniałej książce. Lub nad rzeką, tam też wspaniale się bywa. 

Grzanka ze szpinakiem i kozim serem
– 1 rzemieślnicza bagietka
– koszyczek świeżego szpinaku baby
– 1 ząbek czosnku + 1 do smarowania
– ser kozi typu crottin
– 2 duże łyżki masła
– 100 ml wytrawnego białego wina
– świeży tymianek
– pieprz młotkowany
– sól

1. Siekamy obrany ząbek czosnku. Na patelni rozgrzewamy łyżkę masła, wrzucamy czosnek, wlewamy wino i lekko redukujemy. Dodajemy szpinak i smażymy przez ok.2 minuty, aż liście zmiękną. Solimy, pieprzymy, zdejmujemy z patelni. 
2. Na tej samej patelni ponownie rozgrzewamy masło i układamy na nim przekrojoną bagietkę miąższem w dół. Rumienimy. Gotowe pieczywo smarujemy przekrojonym ząbkiem czosnku. 
3. Na gorącym pieczywie układamy szpinak i ser. Możemy podgrzać w piekarniku z grzaniem od góry, jednak ciepło bagietki i szpinaku powinno roztopić ser. Posypujemy listkami i kwiatkami świeżego tymianku. 

Zupa krem z cukinii. Przepyszna, w nowej wersji.

Jeszcze wkładam wysokie sandały i jeżdżę w sukienkach na rowerze. Ale obcasy jesiennych botków postukują coraz śmielej, a na wierzchu wieszaka jarzy się ugrowy płaszcz – wygląda jak sterta liści.
Wieczorami chłody łapią mnie za nadal blade łydki, które z uporem doszukują się letnich tonów i odcieni. Zupełnie nie jestem gotowa na jesień i jak co roku z oporami w nią wchodzę, niechętnie zapinam guziki coraz krótszych i deszczowych dni.
Chcę ją oswoić, nieuniknioną jesienną melancholię – głaszczę jej wszystkie węże cukinii i żółwie patisonów. Rozcieram w dłoniach miętę i za jej chłodnym zapachem pozwalam wpełznąć wilgociom na obrzeża najbliższej codzienności.

Powoli zaczynam rozgrzewkę: wielkie cukinie, które odpoczywały na żółtej i zielonej skrzyni, przetaczają się już przez wysokie garnki. Zupa! Oczywiście.
Ta jest trochę inna – połyskująca jak zielone agaty i orientalne szmaragdy. Pachnie tajemnicą Bliskiego Wschodu, tego po zmroku, kiedy w nagły chłód trzeba otulić się kaszmirem.
Koniecznie spróbujcie kremu z cukinii z miętą i tahiną. Utrzyjcie ziarna kopru i kumin i z ich zapachem dajcie się ponieść w stronę podróżnej nostalgii. Powinna pomóc tej jesieni. 

Krem z cukinii – mój ulubiony:

– duża cukinia

– 2 ziemniaki
– 2 cebule cukrowe
– 2 ząbki czosnku
– 2 zielone chili
– 750 ml bulionu warzywnego 
– 250 ml śmietanki 30 % / lub mleka kokosowego / 
– oliwa
– świeża mięta !
– kumin
– ziarna kopru włoskiego

– kozieradka
– kurkuma
– 5 liści laurowych
– sól
– pieprz
– tahina !

1. Cebulę, czosnek i chilli siekamy. Podsmażamy na oliwie z dodatkiem liści laurowych.
2. Wydrążoną cukinię i obrane ziemniaki kroimy w drobną kostkę. Dusimy ok. 10 minut z cebulą, zalewamy bulionem.
3. Zupę gotujemy, aż warzywa będą całkowicie miękkie – ok. 30 minut. Wyjmujemy liście laurowe, dodajemy wszystkie przyprawy w takich proporcjach, jakie nam najbardziej odpowiadają, w tym świeżą miętę i dokładnie blendujemy, aż krem będzie aksamitnie gładki.
4. Do kremu dolewamy śmietankę lub mleko kokosowe i podgrzewamy.
5. Przed podaniem polewamy zupę tahiną.

Ratatouille z serem





Ratatouille

– ser w kostkach Classic Apetina
– 1 wąski bakłażan
– 1 czerwona papryka
– 1 biała papryka
– 1 żółta cukinia
– 1 zielona cukinia
– 3-4 pomidory Lima
– 2 cebule cukrowe
– oliwa z oliwek
– świeży tymianek
– świeża bazylia wonna
– świeża bazylia grecka
– 3 ząbki czosnku
– sok i skórka z cytryny
– łyżka miodu gryczanego
– sól 
– pieprz

1. Warzywa myjemy dokładnie, kroimy w cienkie plastry.
2. Na dno żaroodpornego naczynia wlewamy 2 łyżki oliwy, układamy na przemian plastry warzyw, posypujemy odsączonym serem. Można go pokruszyć.
3. Zgnieciony czosnek, połowę tymianku i bazylię wonną blendujemy wraz z sokiem z cytryny, oliwą, miodem, solą i pieprzem. Sosem polewamy warzywa i ser.
4. Warzywa pieczemy ok. 35 – 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
5. Ratatouille podajemy posypane drobnymi listkami bazylii greckiej i pozostałym tymiankiem.