Tag: vegan
Kasza perłowa z grzybami
Spacerujemy jak codzień, uważni na wszystkie przygody i spotkania z sójkami i końmi, ale większością myśli jestem już zatopiona w świętach. W głowie mam tylko witraż zapachów, tak wyjątkowy przez kilka dni w roku.
Z doświadczenia wiem, że zwłaszcza w święta w wielu domach ludzie głowią się, co przygotować dla swoich wegetarian. Bo to jednak Boże Narodzenie! Fajnie byłoby, żeby było to coś specjalnego i w klimacie.
W tym tygodniu znajdziecie u mnie serię wyjątkowych, odświętnych dań na tę okazję. Nie przegapcie niczego, bo będzie pysznie. Dla wszystkich.
P.S. Ta kasza z grzybami jest wegańska!
Kalafior po indyjsku – aloo gobi
To tylko parę dni w mieście. Porzucam je chętnie jak kupkę wilgotnych gałęzi po sprzątaniu w ogrodzie. Za pierwszym wzgórzem zaczynam oddychać. Za pierwszym wzgórzem otwieram siebie. Ale dzisiaj jeszcze jestem tutaj. Rozpalam ogniska, ucieram zioła jak szaman. Rzucam przyprawy w żar, wałkuję ciasto na opiekuńcze plastry. Jesteśmy zaplątani w falujące baldachimy, bez konwenansów i sztućców wykutych z zasad. Czujemy wszystko pod palcami i językami.
Tak, leczę jedzeniem. Poczucie zimna otulam chochołami przypraw, tęsknotę za dalekimi ziemiami łagodzę ekscytującym nowym smakiem. Zarzewiem jest zaklęcie „aloo gobi”.
Ta indyjska wegańska potrawa czyni cuda. Jest odżywcza, rozgrzewa nawet po najgorszym przemarznięciu. No i je się ją rękoma – angażując wszystkie zmysły i nie podlegając żadnym wyuczonym gestom, które odbierają intuicyjną przyjemność.
Chapati (8-10 sztuk)
– 1.5 szklanki mąki pszennej typ 500
– woda
– sól
Aloo gobi:
1. Suche przyprawy tłuczemy w moździerzu ( *albo wkładamy do woreczka i miażdżymy wałkiem / używamy gotowej mieszkanki garam masala ). Prażymy w garnku o podwójnym dnie lub woku, aż poczujemy cudowny aromat. Dodajemy 2 spore łyżki oleju.
2. Ziemniaki i cebulę obieramy i kroimy w średniej wielkości kostkę, chilli kroimy w cienkie plasterki. Dorzucamy na rozgrzane masło, podsmażamy przez ok. 4-5 minut, delikatnie mieszając.
3. Do ziemniaków wlewamy pomidory. Dusimy 5 minut. Solimy.
4. Do garnka / woka wrzucamy podzielony na różyczki kalafior. Przykrywamy pokrywką i dusimy przez kolejne 10-15 minut, aż ziemniaki będą miękkie, ale nie będą się rozpadały.
5. Przed podaniem do aloo gobi dorzucamy drobno posiekaną kolendrę.
Chapati:
1. Ze wszystkich składników zagniatamy elastyczne ciasto – dodajemy stopniowo letniej tyle wody, ile wchłonie mąką. Ciasto powinno odchodzić od dłoni.
2. Ciasto odstawiamy na 15-30 minut, dzielimy na równe części i formujemy kulki.
3. Porcje ciasta rozciągamy na cienkie placki.
4. Placki smażymy z dwóch stron na rozgrzanej, suchej patelni, aż bardzo delikatnie się zrumienią. Powinny pozostać miękkie.
5. Gorące placki przykrywamy pod ściereczką, by nie wyschły. Podajemy od razu po przygotowaniu.
Harira – rozgrzewająca zupa z soczewicy i ciecierzycy
Czasami przejechanie tych kilku kilometrów w mieście mnie przerasta. Nieustający szum szyn, oddechów i rękawów. Szare ulice z nagłym pulsowaniem cytrynowych plam opadłych liści klonu. Setki nieznajomych twarzy, z których po kawałeczku mimowolnie wyłuskuję jedyny portret, jaki chcę teraz widzieć. Nie nadążam z wgłębieniem się w obrazy, a nie chcę przeoczyć żadnego doświadczenia.
Wracając z tej eksplozji bodźców jak z wojny, pragnę zanurzyć się w domu w gęstniejący spokój.
Uporządkować go, mieszając liczne wonie i tekstury w jeden krzepiący posiłek. Karmić się nim, zapadając w gorącą magię smaku. Tego, który mnie zatrzyma na dłużej, żebym nie odleciała już tej jesieni na żadne Południe.
Falafel z bobu i ostry sos sezamowy
Taka zieleń, że można w nią wrosnąć.
Falafel z bobu i ostry sos sezamowy
Falafel:
– 1 kg młodego bobu
– 2-3 łyżki mąki z ciecierzycy
– ras el hanout
– pół pęczka mięty
– pęczek pietruszki
– 3 ząbki czosnku
– anyżek
– sól
– pieprz
– olej do smażenia
Sos sezamowy:
– 5 łyżek masła sezamowego / 7-8 łyżek tahini
– harissa
– sok z cytryny
– oliwa z oliwek
– woda
– sól
Do podania:
– pita
– więcej świeżej mięty!
– pomidory
– młoda cebulka
Falafel:
1. Świeży bób myjemy, obieramy ze skórki. To trochę zajmie. Należy włączyć sobie film. Na przykład Caramel.
2. Obrany bób, zioła, ras el hanout, czosnek i anyżek miksujemy do uzyskania ziarnistej masy.
3. Dodajemy mąkę, doprawiamy solą i pieprzem.
4. Formujemy okrągłe kotleciki. Jeśli nie chcą się zlepić, dodajemy więcej mąki do masy. Smażymy partiami na głębokim, rozgrzanym tłuszczu. Powinno to zająć ok.3 minuty.
Sos:
1. Masło sezamowe lub nieco rzadszą tahinę mieszamy z sokiem z połowy cytryny, 2 łyżkami oliwy oraz harissą – ilość uzależniona jest od tego, jak pikantnego sosu oczekujecie. Dodałam 4 łyżki.
2. W razie potrzeby dodajcie wodę i dokładnie wymieszajcie. Sos powinien mieć konsystencję ciasta naleśnikowego. Doprawiamy solą.
Podanie:
1. Pity smarujemy sporą ilością sosu, do środka wkładamy gorące falafele, posiekaną cebulkę, plastry pomidora i miętę.
2. Nadziane pity grillujemy przez 2 minuty.
Makaron z tofu i bok choy. Wólka Kosowska – opowieści
Oczywiście, że w niedzielę handel zapada w marazm i nie liczyliśmy na zbyt wiele. Opustoszałe hale, pozamykane drzwi nie zachęcały do eksploracji. Jednak jak zwykle moje zaufanie do mojego głównego, przewrażliwionego zmysłu – węchu nie zawiodło; trafiliśmy na phở idealne.
Najpierw krążyliśmy wokół hal, mijając niedzielną nieobecność i niedostępność. Na uboczu spostrzegłam „garaż” z otwartymi roletami – w środku siedzieli Wietnamczycy, raz po raz niektórzy wychodzili z kankami zupy. W odstępie kilku metrów pachniało czosnkiem i rosołem.
W kolejnym sklepie przywitał nas zapach duriana oraz maleńki piesek w kojcu, dogrzewany farelką. Tam obłowiliśmy się z kolei w papiery ryżowe, również te z czarnym z sezamem. W baraku obok leciwa Wietnamka przetwarzała mięsa, pęczki kolendry i inne zioła na wywary. W żółtym świetle skąpej żarówki mogliśmy dostrzec tylko tyle – oraz torby kiełków i mięs leżące na podłodze…
Niestety wyjątkowo nie robiłam zdjęć. A to dlatego, że klimat nie sprzyjał. W pewnym momencie jeden z mężczyzn całkowicie opuścił rolety, inny usiadł przy drzwiach… Poczuliśmy się nieco nieswojo.
Marzę o tym, żeby pojechać do Wólki z przewodnikiem, który umożliwi mi zjedzenie wszystkich orientalnych i egzotycznych dla mnie przysmaków, które jedzą Wietnamczycy. Pierwsze podejście mnie bardzo zachęciło i rozbudziło apetyt na dogłębne poznanie nowych smaków.
Sōmen z tofu i bok choy (3 porcje)
– 2 główki bok choy ( średniej wielkości )
– 400 g tofu
– makaron sōmen – ile tylko preferujecie
– 1 cebula bananowa
– 3 ząbki czosnku + 1 ząbek do marynaty
– 4 cm kawałek imbiru
– 2 gwiazdki anyżu
– 4 goździki
– sambal / pasta chilli
– sos sojowy
– olej ryżowy
– *olej sezamowy
– cynamon mielony
– pieprz czarny
– cukier trzcinowy (~ łyżeczka )
– 200 ml soku ze świeżego ananasa
1. Tofu kroimy w dużą kostkę. Marynujemy w sosie sojowym, chilli i wyciśniętym przez prasę czosnku. Odstawiamy na min.3 godziny.
2. Cebulę kroimy w cieniusieńkie piórka, czosnek siekamy w płatki, a imbir w drobną zapałkę.
3. W woku rozgrzewamy olej, wrzucamy cebulę, czosnek, imbir, chilli, anyż i goździki. Potrząsamy wokiem. Nie wolno dopuścić do przypalenia czosnku!
4. Gdy cebula się zeszkli, dorzucamy pokrojoną w 3-centymetrowe kawałki kapustę. Smażymy przez chwilę na dużym ogniu. Dolewamy stopniowo sok z ananasa i dosypujemy cukier. Pozwalamy jej się skarmelizować.
5. Makaron gotujemy ok. 5 min w osolonej wodzie. Odsączamy.
6. W czasie, gdy gotuje się makaron, do warzyw dodajemy tofu, doprawiamy wszystko cynamonem i pieprzem oraz sosem sojowym, dla odpowiedniego balansu słonego smaku. Smażymy.
7. Do warzyw dodajemy odsączony makaron, mieszamy dokładnie – *łatwiej i smaczniej jest z dodatkiem oleju sezamowego – smażymy jeszcze przez minutę.
Kuskus z kalafiora. Z dynią i tahiną.
Obserwuję ptaki wschodu, umykające po niebie kaligraficzne cienie, na szyi noszę klucz żurawi. Czekam na chwilę złotego światła, raz dziennie, coraz wcześniej. Wtedy widać cały świat jak w perskiej miniaturze.
Cukinia faszerowana bulgurem
Kiedy w skrzynkach znalazłam niewielkie, krągłe cukinie wiedziałam, że będę je faszerowała i podam pieczone. Jednak nie w sposób najbardziej popularny, ale przede wszystkim użyję ich jako naturalnych naczyń, które będą działały jak tagine. Wszystkie smaki są wówczas wzmocnione, a aromaty się nawzajem przenikają. Zestaw przypraw, których użyłam, jest typowo bliskowschodni, a całość przypomina nieco tabuleh, z tą różnicą, że pieczony. Takie faszerowane cukinie są świetną opcją także na zimno, z powodzeniem można je wziąć na piknik, zwłaszcza, że są jadalnymi miseczkami same w sobie.