Przepiórki w płatkach róż

Dmuchawiec kanikuły jest już półnagi. Łąki uginają kolana w skupieniu i żarze, przesycone miododajną poświatą. Rosaria są w swojej pełni, płatki róż opadają jak Perseidy, najpiękniejsze podróżniczki sierpniowych nocy. Upalne powietrze oszałamia wonią. Serce trzepocze jak skrzydła delikatnych przepiórek pośród traw. Lato miłości. 
I właśnie w tym upale wracam do przepysznej książki, do gęstych od miłosnych uniesień stron. Do tytułowego przepisu na przepiórkę w płatkach róż, w moim wydaniu. Można dla niej oszaleć. Można nią rozpocząć zupełnie nową historię.
„Spływające z niej krople potu miały różowy kolor i łagodny, docierający wszędzie różany zapach. Poczuła nieodpartą potrzebę kąpieli i pobiegła, żeby ją przygotować. (…) Różany zapach, który wydzielało jej ciało, już rozniósł się był daleko, bardzo daleko. Dotarł poza miasto, gdzie rewolucjoniści toczyli z wojskami federalnymi zaciętą walkę. Wśród nich wyróżniał się tamten villista, który tydzień temu wjeżdżał do Piedras Negras i minął się z nią na placu.
Różowa chmurka dotarła do niego, otoczyła go zewsząd i tak nań podziałała, że ruszył galopem w stronę rancza Mamy Eleny. (…) Prowadził go zapach ciała Gertrudis. Przyjechał akurat na czas, żeby zobaczyć ją biegnącą przez pole. Teraz już wiedział, po co gnał aż tutaj. Ta kobieta najwidoczniej pragnęła, by jakiś mężczyzna bezzwłocznie ugasił ogień trawiący jej trzewia.
Mężczyzna, który tak jak ona potrzebuje miłości, mężczyzna taki jak on. 
Gertrudis zobaczyła go i przystanęła. Wciąż naga, z rozpuszczonymi włosami sięgającymi pasa, promieniując jakąś świetlistą energią, łączyła w sobie cechy kobiety anielskiej i kobiety diabelskiej. Subtelność jej twarzy i doskonałość nietkniętego, dziewiczego ciała kontrastowały z lubieżną namiętnością, która niepohamowanie biła z jej oczu i tryskała porami.” ( Laura Esquivel „Przepiórki w płatkach róż” )





Przepiórki w płatkach róży z sosem z czerwonego wina ( dla 2 osób )

Przepiórki:

– 2 przepiórki
– 2 ząbki czosnku 
– 4 łyżki masła
– 4 gałązki estragonu
– 1 gałązka rozmarynu


– 2 szalotki
– 2 łyżki masła
– 150 ml prowansalskiego różowego wina 
– po 2 garście białych i czerwonych winogron

Sos z czerwonego wina: 

– 400 ml czerwonego wytrawnego wina
– 200 ml wywaru mięsnego
– 80 g masła
– 8-10 pąków suszonych róż
– 1 duża gałązka kwitnącego tymianku
– 2 świeże liście laurowe
– 3-4 ziela angielskie
– 1 łyżka rodzynek
– 1 łyżka malinowego balsamico
– odrobina świeżo zmielonego czarnego pieprzu
– ew. sól


 2 garście płatków dzikiej róży / nie z kwiaciarni!!! – ze sprawdzonego źródła, ogrodu, niepryskane!/

Przepiórki:
1. Miękkie masło ucieramy z czosnkiem i ziołami na gładką masę.
2. Przepiórkom bardzo delikatnie podważamy skórę, uważając by jej nie nie przerwać. Pod spód wsmarowujemy masło. Jeśli mają główki, zabezpieczamy je folią aluminiową, aby się nie spaliły w trakcie pieczenia.
3. Przepiórki układamy w naczyniu żaroodporny, zalewamy winem i dodajemy winogrona oraz drobno posiekane szalotki. Pieczemy ok. 35 min w 180 stopniach, co jakiś czas układając po kawałku masła na przepiórkach i polewając je winem.
4. Po upieczeniu przepiórki odstawiamy na ok. 7 minut pod przykryciem, by mięso odpoczęło.

Sos:
1. Wino podgrzewamy na małym ogniu z ziołami i rodzinkami. Stopniowo dodajemy masło, bulion i balsamico.
2. Sos gotujemy przez ok. 25 minut, aż się zredukuje – powinien być gęsty i błyszczący.
3. Sos przed podaniem przecedzamy przez sitko, doprawiamy pieprzem i ewentualnie solą.

Gotowe przepiórki podajemy z sosem i świeżymi płatkami róż.

Trufle w pudrze z fiołków, hibiskusa i róży

Rzeczywistość to tylko małe pinezki, o które można zahaczyć nitki swojej wyobraźni. Cienkie smużki można plątać zupełnie dowolnie, naciągać mocniej albo lżej, w zależności od dźwięku, który chce się usłyszeć, trącając je palcami. Pinezki też wolno przestawiać, zmieniać ich kolory i kształty.

Masz dokładnie tyle, ile jesteś w stanie dostrzec, ile jesteś w stanie zapleść pomiędzy nimi.

Nie jestem praktyczna. I chociaż bliżej mi do wiecznej melancholii kobaltu, mglistych „Marzycieli” i smutnych utworów downtempo, namiotu w salonie, niemożliwych nocnych rozmów o wyśnionych słowach, to uwielbiam też przedmioty piękne w swoim przepychu. Niezbędne są mi perfumy, koronki i jedwab, doskonałe pomieszczenia i szampan. A wszystko rozchodzi się o zmysły – o to, żeby każdy otaczający element pieścił, cieszył, satysfakcjonował.
Jedzenie! Tutaj interesują mnie nie tylko intensywne esencje, subtelne umami, ale też struktury, formy i ideał. Do tego konieczne jest otoczenie; śliczna zastawa, światło, bukiety, muzyka, dobrze dobrane wino.
Jedzenie musi być poezją, wzruszającą historią. Wszystko musi nią być.
Musi być piękne, sensualne i niepraktyczne, jak mój złoty, kwiatowy puder.
Tylko takie zdarzenia są warte zachodu.


Trufle w pudrze z fiołków, hibiskusa i róży (ok. 20 sztuk)
Trufle: 
– 200 g białej czekolady 
– 3-4 małe bezy 
– 30 ml likieru jeżynowego lub poziomkowego
– 30 ml śmietanki 36%
– 1 łyżka galaretki poziomkowej
Puder: 
– łyżeczka kandyzowanych w cukrze fiołków*
– łyżeczka kandyzowanych w cukrze płatków róży*
– łyżeczka suszonych kwiatów hibiskusa*
* można zmieniać proporcje – im więcej hibiskusa, tym bardziej kwaśny będzie puder.
– 3 łyżki cukru pudru
– złoty barwnik spożywczy w proszku
1. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. 
2. Śmietankę i likier podgrzewamy delikatnie, dodajemy galaretkę. Mieszamy, aż proszek się rozpuści. 
3. Do czekolady dodajemy płyn, mieszamy, aż wszystkie składniki się połączą. Studzimy. 
4. Masę wstawiamy do lodówki. Co 15 minut należy ją miksować i napowietrzać. Po ok. 2 godzinach masa powinna być lekka i możliwa do formowania. 
5. Masę delikatnie mieszamy z pokruszonymi bezami. Formujemy niewielkie kuleczki. 
6. Suszone i kandyzowane kwiaty drobno siekamy. Mieszamy z cukrem pudrem i blendujemy na pył. 
7. Gdy puder będzie gładki, mieszamy go ze złotym barwnikiem.
8. Kuleczki obtaczamy w pudrze.

9. Gotowe trufle przechowujemy w lodówce.