Papryka – proste przepisy na jesień

Na targach stragany nadal uginają się od warzyw. To ostatni moment, kiedy w Waszej kuchni może pojawić się świeża papryka, cukinia, pomidory i słodka kukurydza. Poniżej znajdziecie przepisy z różnych stron świata, inspiracje kuchnią grecką, włoską, meksykańską, węgierską i syryjską.

Spróbujcie koniecznie papryki w różnych odsłonach!

Makaron z parmezanem. Cacio e pepe, czyli Włochy na talerzu

Minimalizm na trzy takty, metrum proste, wyrazista melodia. Tańczę w kuchni kręcąc się, okręcając makaron na widelcu. Kilka ruchów, kłęby pary, pieprz łaskoczący w nos i jesteśmy we włoskim domu. 
Mama przywiozła nam wielki, piękny kawał dojrzałego parmezanu. Na pierwszy ogień poszedł klasyczny przepis kuchni rzymskiej – cacio e pepe – makaron z serem i pieprzem. Zazwyczaj używa się pecorino, jednak dość częstą wariacją jest dodanie parmezanu. Wystarczą dosłownie trzy składniki, by przygotować bardzo kremowe, intensywne w smaku spaghetti. 

Cacio e pepe ( 2 porcje )

– 250 g świeżego spaghetti 
– 150 g pecorino ( lub parmezanu )
– pieprz czarny młotkowany 


– 1/3 szklanki wody po makaronie

1. Makaron gotujemy (nieco bardziej niż) al dente w osolony wrzątku.
2. Ser ścieramy na drobnej tarce, mieszamy z dużą ilością pieprzu.
3. Odsączony makaron wrzucamy na głęboką patelnię, posypujemy serem i mieszamy, stopniowo dolewając wody, aż utworzy się kremowy sos. GOTOWE.

Ciasto z budyniem – Torta della nonna

Wyrastam w jesiennych lasach, pomiędzy miedzianymi filigranami paproci. Przestrzenie zaczynają zachodzić mgłą ciszy, żarząc się ostatnimi czerwieniami.
Pośród wysokogórskich wrzosowisk kozice pojawiają się jak duchy, ostrożne jak koszyczki dmuchawców. Kruki zrzucają z sosen dojrzałe szyszki, które spadając przeszywają bezgłośne minuty. Żywiczność lasu oblepia z każdej strony, zasklepiając w nas płochliwe i nieoswojone obrazy.





Torta della nonna

Ciasto:

– 2 szklanki mąki pszennej 00
– 180 g masła
– 4 żółtka
– 1/3 szklanki cukru
– skórka z cytryny
– 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
– 50 g orzeszków piniowych

Budyń:

– 700 ml tłustego mleka
– 3-4 żółtka
– 100+ g cukru
– 2 łyżki skrobi ziemniaczanej
– wanilia
– łyżka masła


1. Mąkę i cukier siekamy z zimnym masłem, dodajemy żółtka, proszek do pieczenia i skórkę z cytryny. Zgniatamy szybko gładkie ciasto, zawijamy w folię i odkładamy do lodów na co najmniej godzinę.

2. 550 ml mleka gotujemy z cukrem i wanilią.
3. 150 g zimnego dokładnie mieszamy z żółtkami i mąką. Płyn musi być idealnie gładki. Cienką stróżką wlewamy do gorącego mleka, nieustannie mieszając. Dodajemy masło, zdejmujemy z ognia.
4. Budyń studzimy do temperatury pokojowej.

5. Ciasto dzielimy na dwie części w proporcji 3/4. Większą część rozwałkowujemy, wykładamy nią spód i brzegi nasmarowanej masłem i oprószonej mąką tortownicy. Nakłuwamy, nakładamy na ciasto budyń. Przykrywamy mniejszym płatem ciasta, dokładnie zlepiamy brzegi.
6. Ciasto pieczemy przez ok. 40-45 minut w 180 stopniach (bez termoobiegu). Na 15 minut przed końcem pieczenia, ciasto smarujemy białkiem i posypujemy orzeszkami piniowymi. Wstawiamy z powrotem do piekarnika.
7. Ciasto dokładnie studzimy przed podaniem. Dopiero chłodne oprószamy cukrem pudrem.




Ciasto z winogronami – Schiacciata con l’uva

Wiadomo: Toskania. Ile marzeń zaczyna się od tej nazwy, od przeglądania pocztówek i stukania palcem w mapę „tu będzie mój dom”. Tyleż westchnień do tego miejsca, ile zdjęcia mogą pomieścić słoneczników i cyprysowych wzgórz. Wystawiając dłoń za szybę samochodu, gładząc falami powietrze, rozrysowujemy w przestrzeni dachy Sieny i kopuły Florencji.
Ale to zupełnie nie tak, zupełnie nie ta strona mojego marzenia. Surowe Apeniny, wysuszone wiatrem i słońcem gospodarstwa, obserwowanie nocą pojedynczych świateł na przeciwległych górach i czarne od gęstych lasów doliny. Takiego toskańskiego obrazu potrzebuję. Winnic, z którymi można się starzeć i kadzi wina do nasłuchiwania. Kamiennych ścian, które będą fortecą. Poskręcanych i stromych dróżek, którymi wejdą tylko ci, którym zależy. I ciepła ciasta, które będzie łagodzić ten niedostępny krajobraz. 
Schiacciata con l’uva:

– ok. 600 – 800 g winogron  ( muscat <3 )
– 500 g mąki pszennej typ 550 + do podsypania
– 40 g świeżych drożdży
– 80 g drobnego cukru
– 70 g masła / * 60 ml oliwy z oliwek
– 2 jajka
– 170 ml ciepłego mleka 
– szczypta soli 
– esencja waniliowa
– * świeży rozmaryn
1. Drożdże rozpuszczamy z łyżką cukru, ucieramy z łyżką mąki i zalewamy 50 ml ciepłego mleka. Mieszamy dokładnie i odstawiamy na ok.15 minut do wyrośnięcia.

2. Wszystkie składniki oprócz winogron zagniatamy na gładkie ciasto. * W oryginalnym przepisie używa się oliwy z oliwek i świeżego rozmarynu. Odstawiamy do wyrośnięcia na 40 min w ciepłe miejsce.

3. Ciasto dzielimy na 2 części i rozwałkowujemy. Sposób 1: jedną część ułożyć na blasze, posypać połową winogron, na to ułożyć kolejny płat i znów posypać owocami. Sposób 2: Rozwałkowane ciasto kroimy w długie pasy, dzielmy na 12 części. Na cieście układamy winogrona ( u mnie połowa białych, połowa czerwonych), składamy na pół, zlepiamy dokładnie brzegi i zawijamy w ślimaczki. Układamy ściśle obok siebie w dużym żaroodpornym naczyniu. 
4. Ciasto ponownie odstawiamy do wyrośnięcia na 40 minut w ciepłe miejsce.
5. Ciasto pieczemy przez ok. 30 – 40 minut (dłuższy czas pieczenia uzależniony jest od naczynia) w temperaturze 180 stopni. 

Makaron ze szpinakiem i gorgonzolą

Dom o tej porze roku jest zielony, roślinny. Wszystkie naczynia przepełnione urodzajem. Zanurzam dłonie w pękach liści, w tych ziołowych bukietach. Odgarniając włosy z twarzy czuję na palcach zapach zieleni – która to była bazylia? wonna, grecka, cytrynowa? tymianek? szałwia? Skupienie na woniach, odkrywanie ich warstw. Powolutku.
Najpiękniejszy minimalizm, mięsiste liście szpinaku, dobry makaron, słodki ser. Jednak istnieje przepis na prosty czas.

Nie trzeba nic więcej.



Makaron ze szpinakiem i gorgonzolą

– 500 g makaronu
– ogromny pęk świeżego szpinaku ( ok. 700 g liści )
– mniejszy pęczek bazylii wonnej
– 5 ząbków czosnku
– 1 duża cebula cukrowa
– 200 ml śmietanki 30 %
– 170 ml białego wytrawnego wina
– 3 łyżki oliwy / masła 
– 6 liści laurowych
– 6 ziaren ziela angielskiego
– garść obranych orzechów włoskich
– słodka gorgonozola
– gałka muszkatołowa
– sól
– pieprz


1. Szpinak dokładnie myjemy, odcinamy korzenie, a liście z grubsza kroimy.
2. W głębokiej patelni, na oliwie ( lub maśle ) podsmażamy pokrojoną w drobną kostkę cebulę, zgnieciony i posiekany czosnek i ziele angielskie. Nie dopuszczamy do zbrązowienia czosnku!
3. Na patelnię wrzucamy szpinak, liście laurowe i dusimy przez 2 minuty. Zalewamy winem, odparowujemy – ok.3 minuty.
4. Szpinak zalewamy śmietanką, podgrzewamy. Doprawiamy solą, pieprzem i świeżo startą gałką muszkatołową.
5. Makaron gotujemy al dente. Gorący, odsączony, ale nie przepłukany dodajemy do sosu. Mieszamy, podgrzewamy minutę.
6. Przed samym podaniem do makaronu dodajemy porwaną na kawałki bazylię, po wierzchu posypujemy kawałkami gorgonzoli i orzechami włoskimi.

La bella Toscana

Znacie kogoś, kto nie lubiłby włoskiej kuchni? Przepadliśmy, oszaleliśmy na jej punkcie. Gdziekolwiek byśmy nie poszli, było pysznie. To prawda, szukaliśmy miejsc specyficznych, lokalnych i dobrze pachnących – i nigdy się nie zawiedliśmy.

W uszach dźwięczą mi jeszcze nazwy setek typów makaronów: anelli, linguine, capellini, rigatoni, garganelli, fusilli… nie sposób zapamiętać. Nikt nie przyrządza pasty tak, jak Włosi. Najważniejsze jest ciasto i sposób gotowania, a sos to tylko dodatek, który nie powinien tłumić smaku samego makaronu. I tak w Viareggio podziwiałam lokalne spaghetti ze słodkimi małżami Wenus, a w Lukce zakochałam się w szerokich płatach pasty z kremem cukiniowym. Ponieważ był sezon na kwiaty cukinii, w naszej małej restauracyjce na końcu świata w Sillico absolutnie wszystkie potrawy był z ich dodatkiem. Najpyszniejsze było ravioli z kwiatowym sosem i nadziewane świeżą ricottą.
O pizzy nie będę już wspominać, bowiem oczywistym jest, że każda po kolei okazywała się wybitna. Nie jest łatwo znaleźć prawdziwą pizzerię w większych miastach w czasie sezonu wakacyjnego – wiadomo, Włoch w lecie ma urlop i zamyka swój rodzinny biznes na ten czas. Szukajcie, omijając szerokim łukiem miejsca pełne turystów… dostaniecie pizzę amerykańską i nie będzie się różniła niczym od tej dostępnej na całym świecie.

Bardzo zaskoczyła mnie polenta – do tej pory jadłam żółtą, gładką mamałygę. Jednak w Toskanii, w dolinie Garfagnana polenta jest gruboziarnista, smakuje jak przypieczony popcorn. Równie interesujące były lokalne sery, twarde, o ostrym smaku, podawane z jasnym miodem i świeżymi zielonymi figami.
Uzależniające okazały się też cantuccini, twarde ciasteczka z migdałami, podawane tutaj z przesłodkim vin santo. Uwielbiam maczać je w kawie, tej porannej, śmietankowej.

Absolutną czcią darzymy włoskie espresso. Aromat nie do odtworzenia, jest w tym jakaś magia i nigdzie indziej kawa już nie smakuje tak dobrze. W najmniejszej wsi na szczycie góry odnaleźliśmy kawę idealną.

Każdy, kto chce nauczyć się gotować, powinien spędzić we Włoszech jak najwięcej czasu, jedząc i pijąc, rozkoszując się smakiem i świeżością. Pamiętacie wielką podróż Jamiego Olivera albo zachwyty Nigelli Lawson? Rzymskie przygody Anthony’ego Bourdain? Książki „Pod słońcem Toskanii” i „Jedz, módl się, kochaj”? To wszystko afirmacja najpyszniejszej kuchni świata!

A przy okazji mała ściągawka z win: