Wieczorami chłody łapią mnie za nadal blade łydki, które z uporem doszukują się letnich tonów i odcieni. Zupełnie nie jestem gotowa na jesień i jak co roku z oporami w nią wchodzę, niechętnie zapinam guziki coraz krótszych i deszczowych dni.
Chcę ją oswoić, nieuniknioną jesienną melancholię – głaszczę jej wszystkie węże cukinii i żółwie patisonów. Rozcieram w dłoniach miętę i za jej chłodnym zapachem pozwalam wpełznąć wilgociom na obrzeża najbliższej codzienności.
Powoli zaczynam rozgrzewkę: wielkie cukinie, które odpoczywały na żółtej i zielonej skrzyni, przetaczają się już przez wysokie garnki. Zupa! Oczywiście.
Ta jest trochę inna – połyskująca jak zielone agaty i orientalne szmaragdy. Pachnie tajemnicą Bliskiego Wschodu, tego po zmroku, kiedy w nagły chłód trzeba otulić się kaszmirem.
Koniecznie spróbujcie kremu z cukinii z miętą i tahiną. Utrzyjcie ziarna kopru i kumin i z ich zapachem dajcie się ponieść w stronę podróżnej nostalgii. Powinna pomóc tej jesieni.
– duża cukinia
– kozieradka
– kurkuma
– 5 liści laurowych
– sól
– pieprz
– tahina !
1. Cebulę, czosnek i chilli siekamy. Podsmażamy na oliwie z dodatkiem liści laurowych.
2. Wydrążoną cukinię i obrane ziemniaki kroimy w drobną kostkę. Dusimy ok. 10 minut z cebulą, zalewamy bulionem.
3. Zupę gotujemy, aż warzywa będą całkowicie miękkie – ok. 30 minut. Wyjmujemy liście laurowe, dodajemy wszystkie przyprawy w takich proporcjach, jakie nam najbardziej odpowiadają, w tym świeżą miętę i dokładnie blendujemy, aż krem będzie aksamitnie gładki.
4. Do kremu dolewamy śmietankę lub mleko kokosowe i podgrzewamy.
5. Przed podaniem polewamy zupę tahiną.