Korzenne „śledzie” z boczniaków. Wegańskie i pyszne!

Cykliczność zdarzeń jest zjawiskiem fascynującym. Powtarzamy schematy, jakby były matematycznymi wzorami, których nikt nie może podważyć. Nawet jeśli jesteśmy świadomi architektury naszych zachowań, to powracamy do nich w jakimś stopniu, do utartych ścieżek. Zazwyczaj tą dobrą drogą, na którą warto wchodzić w określonym czasie roku, jest miła tradycja. Zwłaszcza kulinarna.

Nieczęsto mam ochotę na śledzie. Ten rarytas rezerwuję raczej na Boże Narodzenie, wtedy smakują najlepiej! Miło by było, gdyby każdy przy stole mógł uczestniczyć w sensorycznej tradycji, w dorocznym, bardzo starym rytuale, żeby nikt nie był wykluczony.
Na tę potrzebę integracji odpowiada przepis na korzenne „śledzie” z boczniaków. I od razu przygotujcie więcej, bo jestem przekonana, że chętnych będzie więcej, niż tylko wege Goście. Na przykład wszyscy.
I absolutnie koniecznie zachowajcie sosik z pieczenia ziemniaków! Będzie sentymentalnie. Zobaczycie, że każdy rozpłynie się nad zwyczajnym upieczonym ziemniakiem. Polejcie go olejem rydzowym, tak po prostu. Rozpoczniecie tym wieczór wspomnień.


Korzenne „śledzie” z boczniaków z ziemniakami hasselback
Śledzie: 

– 500 g boczniaków
– 2 duże szalotki (lub 3-4 mniejsze)
– 1.5 czerwonej papryki
– 1 większa marchewka
– 35 g węgierskiej ostrej pasty paprykowej
– 80 ml oleju rydzowego
– łyżka oleju rzepakowego
– 3 łyżki białego octu winnego
– 2 łyżeczki wędzonej mielonej papryki 
– 4 ziarna kawy
– 1/4 łyżeczka nasion kuminu
– mielony cynamon
– 4 goździki
– 4 liście laurowe
– 5-6 ziaren ziela angielskiego
– sól
– pieprz
– odrobina wody

Ziemniaki hasselback
– 4 małe ziemniaki na osobę
– białe wytrawne wino – tyle, by przykryło ziemniaki do połowy
– 4 ząbki czosnku
– 3 gałązki rozmarynu
– sól
– pieprz
– olej rydzowy

Śledzie z boczniaków:

1. Szalotki kroimy w piórka, paprykę w cienkie paski, marchewkę w plasterki. 
2. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju rzepakowego, wrzucamy warzywa oraz przyprawy (poza wędzoną papryką!) i podsmażamy 3 minuty.
3. Do warzyw dorzucamy boczniaki – większe porwane na kawałki, mniejsze w całości. Dusimy z niewielkim dodatkiem wody przez 10 minut. Zdejmujemy z ognia, studzimy. 
4. Olej rydzowy, ocet, pastę paprykową, mieloną wędzoną paprykę, sól i pieprz mieszamy ze sobą. Dodajemy do boczniaków, mieszamy dokładnie, by były pokryte marynatą. 
5. Boczniaki odstawiamy do lodówki przynajmniej na 12 godzin.
Ziemniaki:
1. Ziemniaki dokładnie szorujemy. Nacinamy w paseczki do 3/4 głębokości. Układamy w żaroodpornym naczyniu, nacięciem do góry. 
2. Wino mieszamy z solą i pieprzem, zalewamy nim ziemniaki. Pomiędzy nimi układamy gałązki rozmarynu i czosnek pokrojony w cienkie plasterki. 
3. Ziemniaki pieczemy w piekarniku nagrzanym do 220 stopni przez godzinę. Od czasu do czasu polewamy je od góry sosem z wina.
4. Ziemniaki podajemy na gorąco polane olejem rydzowym.

Wegańskie phở z grzybami

Wystarczy się odchylić do tyłu albo zsunąć z zamkniętymi oczami, żeby zanurzyć się w bezmiernym cieple. Miękka pufa za plecami, naga skóra albo wanna. Zagłębić się w dźwięk „F” – spółgłoskę szczelinowową w phở. Przepaść w odmętach, gęstwinach anyżowych gwiazd, mlecznych dróg ryżowych wstąg. Przepadam tak nieustannie, w dni ciemniejsze od pozostałych, chłodniejsze w wydźwięku i pejoratywnym brzęczeniu stalowej topografii.
Jestem uzależniona od phở ( rzućcie okiem na opowieści z Wólki Kosowskiej ); lub też od kompensacji poczucia bezpieczeństwa i egzotycznych uniesień rodem z książek B.Malinowskiego równocześnie. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim nalewam kojący wywar, leczący, rozbudzający konieczność eksplorowania kolejnych smaków.
Wyciągnij z niego to, czego dziś potrzebujesz. Miękką poduszkę tofu albo długą nić mung – za nią podążaj po mapie. 

Wegańskie phở z grzybami (2-3 porcje):

Wywar:

– 1 cebula
– 3 ząbki czosnku
– 2 marchewki
– 1 pietruszka
– strąk chilli
– 5 cm korzenia imbiru
– 3 gwiazdki anyżu
– 2 laski cynamonu
– 4-5 goździków
– 4-5 ziaren ziela angielskiego
– 1/4 łyżeczki nasion kopru włoskiego
– szczypta nasion kuminu
– kilka nasion kozieradki
– sos sojowy
– sok z 1/2 limonki
– olej / ryżowy lub inny neutralny /
– 1 l wody ( + do dolewania )
– sól

Dodatki: 

– gruby makaron ryżowy 
– 40 g suszonych grzybów: trzęsaka morszczynowatego /snow fungus/, shitake, mun, boczniaków
– kiełki fasoli mung 
– jedwabiste tofu
– tajska bazylia
– kolendra

1. Cebulę opalamy na ogniu. Marchew, pietruszkę, czosnek, chilli (bez pestek, jeśli chcemy łagodniejszy wywar), imbir siekamy.
2. W głębokim garnku rozgrzewamy olej, wrzucamy warzywa oraz anyż, cynamon, ziele, goździki, koper, kozieradkę i kumin. Smażymy przez ok. 2 – 3 minuty, aż przyprawy zaczną intensywnie pachnieć.
3. Wszystko zalewamy wodą i gotujemy na bardzo wolnym ogniu przez ok. 2.5 godziny. W razie potrzeby dolewamy wodę – ostatecznie powinno wyjść ok. 500 ml wywaru.
4. Na koniec dodajemy sos sojowy, ewentualnie sól i zakwaszamy lekko sokiem z limonki.

4. Grzyby moczymy przez 30 minut. Gotujemy je następnie z dodatkiem sosu sojowego przez 10 minut.
5. Makaron ryżowy przygotowujemy wg. instrukcji.

6. Do miseczek nakładamy makaron, grzyby, pokrojone w kostkę tofu i kiełki. Wszystko zalewamy bulionem i obficie posypujemy kolendrą oraz tajską bazylią.