Każdego poranka maluję na powiekach hebrajskie „waw” ו /tłum. „i”/. Obrazy dodają się nieuchronne z każdym mrugnięciem, zwiększając sumę powidoków. Puchną albumy klisz, wywołując się w niespodziewanych momentach, przywołane połyskliwą łuną, naświetlone szeptem.
Jabłkowa zupa curry
– 5 kwaśnych jabłek
– 1 korzeń selera (ok. 0.5 kg)
– 1 korzeń pasternaku
– 2 pory ( tylko biała część )
– 1 papryczka chilli
– 1,5 l wywaru warzywnego
– 300 ml śmietanki kremówki
– 3-4 łyżki czerwonej pasty curry
– 1.5 łyżeczki żółtego proszku curry
– pieprz czarny mielony
– 5 goździków
– 6 liści laurowych
– czarnuszka
– mielony cynamon
– 3 łyżki masła
1. Warzywa siekamy na cienkie plastry. Podsmażamy je z liśćmi laurowymi i goździkami na maśle. Dodajemy jabłka. Wszystko smażymy do miękkości – warzywa i jabłka muszą być złote!
2. Dodajemy pastę curry oraz pozostałe przyprawy. Podsmażamy. Zalewamy bulionem i miksujemy, wyjmując uprzednio liście i goździki (poważnie, wyjmijcie wszystkie goździki – inaczej uzyskacie mydlany posmak).
3. Zupę gotujemy do momentu wrzenia. Dodajemy kremówkę i podgrzewamy. Podajemy z chipsami z pasternaku. I z pieczywem.
Och, muszę taką zupę ugotować, póki pada śnieg! 🙂