Kasza gryczana z sosem z porów, jabłek, pieczonego czosnku i dyni
szklanka kaszy gryczanej
2-3 jabłka (tutaj dobrze sprawdzają się antonówki)
2 pory (tylko biała część)
pół główki czosnku
pół dyni hokkaido
120 g koziego sera
125 ml białego, wytrawnego wina
pół pęczka pietruszki
orzechy włoskie
4 łyżki masła
5 liści laurowych
10 ziaren ziela angielskiego
pieprz
sól
Kaszę gotujemy al dente w osolonym wrzątku, z dodatkiem 3 liści laurowych i 5 ziaren ziela angielskiego.
Wydrążoną i pokrojoną w łódeczki dynię oraz przekrojoną na pół główkę czosnku układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 35-40 minut.
Białą część pora kroimy w cienkie plasterki. Podsmażamy na 2 łyżkach masła. Gdy por zmięknie, dolewamy wino, dodajemy liście laurowe, ziele angielskie i upieczony czosnek. Smażymy, aż większość wina odparuje.
Na patelnię z porem wkładamy pokrojone w ósemki i pozbawione gniazd nasiennych jabłka wraz ze skórką. Podsmażamy z każdej strony, aż owoce się zrumienią i delikatnie zaczną rozpadać.
Upieczoną dynię kroimy w kostkę, pietruszkę drobno siekamy. Mieszamy wszystko delikatnie z kaszą, masłem oraz powstałym z porów i jabłek sosem. Doprawiamy solą i pieprzem. Na wierzchu układamy plastry koziego sera i orzechy włoskie.
Podarować komuś tomik wierszy, to sprezentować czas na czytanie, przestrzeń na przeżywanie i wzruszenia. Pęki słów, może nawet nieopłukane z ziemi, chrzęszczące z każdym kęsem, oblepione okolicznymi świtami. Pełne kiście miłości niewypowiadalnych, zarysowanych lekko wśród listowia, o nieokreślonych sylwetkach majaczących wśród domysłów. Rozpoczęła się poezja września, po mglistych wrzosowiskach przetaczają się pierwsze jesienne melancholie.
Wrzesień wciąż obfituje w owoce, dojrzewają wspaniałe, pełne aromatu winogrona. Rozmaryn rozpościera szeroko ramiona swoich krzewów. Ale już powoli łakniemy ciepła, wchodzimy w tryb otulania. Napełnijcie swój dom zapachem drożdżowego ciasta i ziół, słodyczą ciemnych winogron.
Poniżej znajdziecie przepis na proste ciasto drożdżowe z winogronami. Przygotowuje się je bardzo szybko i łatwo. Możecie je jeść samo, jednak świetnie pasuje do serów – zwłaszcza z niebieską pleśnią, długodojrzewających szynek, a zwłaszcza do wieczornego kieliszka wina!
Ciasto z winogronami
500 g mąki pszennej
2 jajka L
3 łyżki oliwy z oliwek
7 g suszonych drożdży
170 ml mleka
łyżeczka cukru
sól
2 kiście winogron
kilka gałązek rozmarynu
Drożdże zasypujemy cukrem i zalewamy ciepłym mlekiem, pozostawiamy do wyrośnięcia na 10 minut.
Do drożdży dodajemy przesianą mąkę, oliwę i sól. Zagniatamy gładkie, sprężyste ciasto. Odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę w ciepłe miejsce.
Ciasto dzielimy na 2 części, formujemy płaskie placki. Wciskamy w nie winogrona i listki rozmarynu. Odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na 30-40 minut. Po tym czasie znów lekko dociskamy owoce.
Ciasto pieczemy przez ok.35 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
Koniec lata jest jednym z moich ulubionych momentów w roku pod względem jedzenia. Stragany uginają się pod obfitością warzyw i owoców, rośliny nabrały mięsistości i słodyczy od słońca. Są tak pyszne, że niewiele potrzeba, by danie stało się wyjątkowe. Wystarczy każdy ze składników potraktować z uwagą i czułością, by wydobyć z niego pełnię aromatów. Stąd też polecam Wam teraz miseczkę urodzaju, gdzie każde warzywo ma swoje miejsce, pokazuje się z najlepszej strony. Korzystajmy z sezonu i lokalnych składników: do mojej jaglanej buddha bowl dodałam owczy bundz, świeży ser prosto z Podhala. Właśnie teraz możecie go dostać! Później znów trzeba będzie czekać do maja, by znaleźć prawdziwy ser z owczego mleka.
To danie ma jeszcze jedną wielką zaletę: jeśli zostaną Wam składniki, następnego dnia możecie przygotować pyszne kotlety, na które znajdziecie przepis tutaj: http://cookthelove.com/kotlety-jaglane/ Nic się nie zmarnuje!
Buddha bowl
szklanka (250ml) kaszy jaglanej
150-200 g bundzu
2 kolby kukurydzy
300 g fasolki szparagowej
1/3 małej dyni hokkaido
4 jajka
pół pęczka rzodkiewek
2 pomidory
300 g świeżego szpinaku
pęczek dymki
koperek
2 ząbki czosnku
5 liści laurowych
6 ziaren ziela angielskiego
olej rydzowy
1 łyżka masła
sól
pieprz
Kaszę jaglaną prażymy w garnku z podwójnym dnem, aż zacznie pachnieć. Natychmiast przerzucamy ją na sitko, dokładnie płuczemy. Wrzucamy ponownie do garnka, zalewamy gorącą wodą – wrzątek powinien wystawać ok 2 cm ponad poziom kaszy. Solimy, dodajemy 2 liście laurowe, 3 ziela angielskie. Gotujemy, aż woda się wchłonie w kaszę.
Dynię kroimy, wydrążamy, pieczemy przez ok.40 minut w 180 stopniach.
Kukurydzę, fasolkę i jajka gotujemy.
Szpinak dokładnie myjemy, oczyszczamy z piasku. Na patelni podgrzewamy łyżkę masła, wrzucamy zgniecione ząbki czosnku, następnie podsmażamy szpinak przez 3 minuty. Dodajemy posiekaną dymkę.
Kroimy rzodkiewkę, pomidory, bundz i jajka, siekamy koperek.
Wszystkie składniki układamy w miseczce, polewamy olejem rydzowym i doprawiamy solą oraz pieprzem
W powietrzu czuć koniec lata, pomiędzy polami nawłoci a zachodem słońca połyskują nitki babiego lata. Zupełnie jakby już powoli chciały zacząć nas owijać w jesienne swetry nostalgii. Ale jeszcze chwila, jeszcze kąpmy się w jeziorach upalnego sierpnia. Jeszcze zachwycajmy się świeżym, intensywnym zapachem ogórków gruntowych, czytajmy palcami z ich wypustek ostatnie letnie historie.
Poniżej znajdziecie przepis na cudowne wegańskie kotlety z kaszy jaglanej. Są przepyszne! Wykorzystajcie do nich sezonowe rośliny: kruchą fasolkę szparagową, słodką kukurydzę i dużo, dużo koperku.
wegańskie kotlety jaglane
ok.200 g kaszy jaglanej
2 kolby kukurydzy
pół pęczka koperku
pęczek dymki
1/3 upieczonej dyni hokkaido
200 g fasolki szparagowej
olej do smażenia
sól
pieprz
Kaszę prażymy w garnku, aż zacznie pachnieć. Przesypujemy na sito, płuczemy zimną wodą.
Do 300 ml osolonego wrzątku (ja dodaję też liście laurowe i ziele angielskie dla smaku) wrzucamy kaszę, gotujemy ok.20 minut, by się niemal rozgotowała i była kleista. W razie potrzeby dolewamy wody.
Dynię pieczemy do miękkości, kukurydzę i fasolkę gotujemy al dente. Wybieramy ziarna z kukurydzy, dynię i fasolkę siekamy drobno.
Wszystkie wystudzone – najlepiej schłodzić je w lodówce do ok.10 stopni – składniki poza olejem mieszamy ze sobą, doprawiamy solą i pieprzem. Formujemy zwarte kotleciki.
Kotleciki smażymy z obydwu stron na rozgrzanym oleju, aż będą złociste. Odsączamy z tłuszczu ręcznikiem papierowym.
Oglądaliście film „Chef”? Jest w nim scena, w której główny bohater robi tosty. Ale nie takie, które powodują wzruszenie ramion – w końcu kanapka na gorąco to nic specjalnego… O nie, tam pieczywo jest przesiąknięte gorącym masłem, a jak wiemy, nie ma nic lepszego; ze środka wypływa ogromna ilość roztopionego sera. Taka powinna być właśnie definicja comfort food.
Ten właśnie film zainspirował nas do zakupu grilla elektrycznego, który od lat jest u nas w domu jednym z najważniejszych urządzeń. Dlaczego? Ano dlatego, że te tosty – grilled cheese – są uzależniające! Najlepszą rekomendacją jest to, że robię je codziennie na śniadanie. Serio. Co-dzien-nnie!
chleb tostowy
3 szklanki mąki pszennej typ 550
1 i 1/3 szklanki ciepłego mleka
70 g miękkiego masła
18-20 g świeżych drożdży
2 łyżki cukru
sól
*jajko do smarowania wierzchu
Drożdże rozkruszamy, zasypujemy cukrem i zalewamy ciepłym mlekiem. Mieszamy, aż się rozpuszczą, odstawiamy na 15 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Wszystkie składniki mieszamy, wyrabiamy gładkie, miękkie ciasto.
Ciasto odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę.
Ciasto przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, odstawiamy na kolejne 40 minut do wyrośnięcia.
Chleb tostowy smarujemy po wierzchu rozkłóconym jajkiem.
Chleb tostowy pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 40 minut.
Chleb tostowy odstawiamy do wystudzenia, pozostawiając go w foremce, by pozostał miękki i wilgotny.
Najlepsze grzanki z domowego chleba tostowego
pomidory lima
sriracha
świeża bazylia
świeży tymianek
świeże oregano
ser gouda
masło
Wszystkie składniki (poza masłem) wkładamy między kromki chleba. Na wierzchu pieczywa układamy plasterki masła i zapiekamy w grillu.
Nareszcie rozpoczął się sezon kurkowy. Jak ja uwielbiam te śliczne grzyby! Dlatego mam zamiar najeść się ich na zapas, dopóki są – a będą do października, mniej więcej.
Poniżej znajdziecie nie tylko przepis na pyszny sos z kurkami, ale także sposób na to, jak oczyścić grzyby. Wiecie, co smakuje cudownie z kurkami? Soczysta pierś z kurczaka w słodkiej glazurze z gryczanego miodu oraz młode ziemniaki, przygotowane w mój – i myślę, że za moment Wasz też – ulubiony sposób. Smacznego!
Sos kurkowy
500 g kurek
200 ml śmietany 30%
4 ząbki czosnku
3 szalotki
150 ml bulionu
3 suszone podgrzybki
5-6 ziaren ziela angielskiego
4 liście laurowe
2 łyżki masła
pół dużego pęczka pietruszki
sól
pieprz
Pierś z kurczaka w glazurze z miodu gryczanego
2 piersi z kurczaka
2 łyżki miodu gryczanego
sól
tłuszcz do smażenia (najlepiej smalec!)
łyżka masła
Pieczone młode ziemniaki
400 g malutkich młodych ziemniaków
2 ząbki czosnku
2 łyżki masła
sól
Jak oczyścić kurki?
2 l wrzątku mieszamy z łyżką soli. Wrzucamy kurki.
Odstawiamy kurki na 10 minut. Po tym czasie piach i zanieczyszczenia powinny opaść na dno wody.
Kurki wyjmujemy na sito, płuczemy trzykrotnie, dokładnie osuszamy. Pozostałe zanieczyszczenia usuwamy pędzelkiem lub kawałkiem papieru.
Jak zrobić sos z kurkami?
Czosnek i szalotki drobno siekamy. Podsmażamy na maśle z dodatkiem liści laurowych i ziela angielskiego.
Gdy cebula się zeszkli, wrzucamy kurki i smażymy przez 3 minuty. Następnie wlewamy bulion i dusimy przez ok.10-12 minut. Większość bulionu powinna odparować.
Gdy kurki będą już gotowe, dolewamy śmietankę, podgrzewamy na małym ogniu przez 2-3 minuty, aż sos zacznie gęstnieć.
Gotowy sos doprawiamy solą, pieprzem i posiekaną natką pietruszki.
Jak usmażyć kurczaka?
Piersi z kurczaka dokładnie osuszamy i rozcinamy na płasko. (Tym razem nie będziemy ich marynować – sos z kurkami jest bardzo intensywny w smaku, więc kurczak powinien być łagodny.)
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz – najlepsze efekty da smalec. Układamy piersi z kurczaka, obsmażamy z dwóch stron po ok.2 minuty. Długość smażenia zależy oczywiście od grubości mięsa – nie należy go przesuszać!
Zdejmujemy piersi z kurczaka z patelni. Odsączamy na papierze.
Miód mieszamy z solą, smarujemy nim mięso.
Na patelni rozgrzewamy masło, układamy piersi z kurczaka i smażymy z każdej strony po ok.1.5 minuty, aż miód gryczany się skarmelizuje.
Pieczone młode ziemniaki
Ziemniaki bardzo dokładnie myjemy i gotujemy w osolonym wrzątku przez 12 minut.
Ziemniaki odsączamy, osuszamy. Mieszamy je z masłem z utartym czosnkiem i solą.
Kartofle przekładamy na blachę wyłożoną papierem, delikatnie je zgniatamy łyżką, by pękły.
Młode ziemniaki pieczemy przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Domowe pieczywo. Już na samą myśl robi się błogo, prawda? A to dopiero początek – z tą myślą rusza machina drobnych czarodziejskich działań. Po kolei zbierają się ziarenka, układając w kłos. Bo jak to, niemal z samej mąki i wody powstaje coś tak pięknego, cudownie pachnącego… Musi być w tym magia.
Uwielbiam bagietki. We Francji miałam dwie ukochane piekarnie, każda z nich sprzedawała rozliczne rodzaje bagietek i wszystkie były tak różne od siebie. Mogłam je wybierać w zależności od nastroju. Było w tym coś malowniczego, poranny spacer z gorącym pieczywem w ręce; nigdy nie donosiłam go w całości, już po drodze odłamywałam kawałek i kruszyłam chrupiącą skórkę na koszulę. Bagietka była też nieodzownym składnikiem pikników. Wystarczyło tylko wziąć świeżą bułkę z okolicznej piekarni, usiąść w parku lub nad rzeką i wszystko stawało się prostsze i radośniejsze.
Bagietki – ciasto na 2 duże sztuki
3.5 szklanki mąki pszennej typ 550
3 łyżki oliwy z oliwek
ok.20 g świeżych drożdży
łyżka cukru
łyżeczka soli
3/4 szklanki ciepłej wody
1/4 szklanki ciepłego mleka
Drożdże i cukier mieszamy z ciepłym mlekiem. Odstawiamy na 10-15 minut do wyrośnięcia.
Mąkę przesiewamy, mieszamy z pozostałymi składnikami. Wyrabiamy gładkie ciasto, przykrywamy miskę ściereczką. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na godzinę.
Po godzinie ciasto dzielimy na pół, formujemy bagietki – powinny mieć ok.40 cm długości. Układamy je na blasze wyłożonej papierem i odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na kolejną godzinę.
Bagietki pieczemy z piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 10 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę do 180 i dopiekamy kolejne 15-20 minut, skrapiając uprzednio skórkę bagietek wodą rozrobioną z 1/2 łyżeczki soli. Pieczywo jest gotowe, gdy pukając w jego spód wydaje głuchy odgłos.
Oberwanie czereśniowej chmury. Moknące w lipcowych ulewach sady. Przydrożne roztoczańskie stragany, słoje jagód i koszyki moreli. Lepkie od deszczu trawy i lepkie od miodu usta. Kleją się do nich tymiankowe pocałunki i spadające gwiazdy.
Nie można przegapić tego urodzaju owoców. Dziś podaję Wam przepis na najłatwiejsze z możliwych ciast – clafoutis. W wersji wytrawnej, z kozim serem i ziołami, polane tymiankowym miodem. Jeśli macie ochotę na słodką wersję, wystarczy, że do masy dodacie około 80 – 100 gramów cukru.
Clafoutis z założenia przypomina trochę zakalec. To nie do końca tak – ciasto to jest kremowe, bardziej przypomina zapieczony jedwabisty budyń. Dlatego najbardziej lubię je jeść na zimno, jako delikatny deser. I, co najważniejsze, nie ma szans, żeby się clafoutis się nie udało!
Clafoutis z czereśniami i kozim serem
3 jajka L
3/4 szklanki mąki pszennej + do oprószenia foremki
150 ml śmietanki 30%
150 ml mleka zsiadłego
500 g czereśni
sól
150 g koziego serka
świeży cząber i tymianek
miód tymiankowy (do polania)
Jajka mieszamy na gładką masę ze śmietanką i mlekiem.
Do masy jajecznej dodajemy mąkę i sól do smaku. Mieszamy do uzyskania gładkiej, rzadkiej konsystencji.
Masę wlewamy do natłuszczonej i oprószonej mąką tortownicy, do ciasta wrzucamy wydrylowane czereśnie.
Ciasto pieczemy przez ok. 40-45 minut w 180 stopniach.
Clafoutis podajemy na ciepło lub zimno, z kozim serem na wierzchu. Obsypujemy obficie świeżymi ziołami i polewamy miodem.
Z rzeczy najważniejszych: Gdzie idzie twoja ręka, jak zginasz nadgarstek, kiedy kładziemy się jak zamotana włóczka; ta jedna ręka to jest o jedną rękę za dużo na ten moment, więc trzeba ją przywrócić jak rzeźbę na piedestał – zupełnie jest teraz zbędna, ale jaka piękna, jak naszyjnik, pawie pióro, animistyczny fetysz do czczenia. W intymności chodzi już nie tylko o to, jaką kawę pijesz, ale czy jeśli nie będzie twojego ulubionego kubka, to pośród zamieci innych szkieł wybiorę taki, który dopasuje się do twoich ust. Czy wysuwasz nogę z wanny, jaki azymut przyjmuje twój kurek, kiedy woda staje się dla ciebie za zimna, co czytasz w wodzie, w bezważkości, gdzie wtedy jesteś? Gdzie jesteś, kiedy się rozpraszasz, co odwraca twoją głowę, kiedy odwracasz stronę? Czy boisz się psów, i milsze są dla ciebie krótkowłose czy z sierścią jak falujące trawy? Czy latem wolisz łąki nietknięte, niedrgnięte, czy ciągły ruch i potargane koszule? Czy bolą cię zagniecenia w ubraniach, i czy możesz spać w pościeli z kory, która ma te wypustki jak koniki morskie, bo ja nie, i pościel musi być gładka i miękka jak układanie się w ramionach. I kiedy musisz już iść…
Scones z borówkami
2 szklanki mąki pszennej
200 ml tłustej śmietany (lub zsiadłego mleka) + 2 łyżki
1 jajko L
150 g masła (posiekanego bardzo drobno)
1 cukier wanilinowy
1/5 szklanki drobnego cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
skórka otarta z 1 cytryny
250 g borówek
Wszystkie składniki poza borówkami mieszamy na gładkie ciasto.
Do gotowego ciasta dodajemy borówki, bardzo delikatnie mieszając, by nie rozdrobnić owoców.
Ciasto oprószamy mąką, formujemy placek, układamy go blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Kroimy na 6 trójkątów, rozsuwamy kawałki ciasta – urosną w trakcie pieczenia. Smarujemy po wierzchu śmietanką.
Scones pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez ok.20 minut.
Scones podajemy tego samego dnia, z konfiturą lub bitą śmietaną.
Zauważyliście, że ostatnio pojawia się coraz więcej gruzińskich piekarni i pierogarni? Nic dziwnego, bo najwyraźniej Gruzini dobrze wiedzą, co robić z mąką i żarem. Zainspirujcie się ich plackami maści wszelakiej i upieczcie swoje własne chaczapuri. To banalnie proste! Swoje placki z fasolą zrobiłam po powrocie do domu po kilkudniowej nieobecności, kiedy lodówka świeciła pustkami. Na szczęście w szufladach zawsze mam różne mąki, puszki ze strączkami, suszone drożdże, w szafach wino. A i na balkonie już urodzaj ziół. W dodatku z Roztocza przywiozłam upieczone w żarze ziemniaki, które pozostały z poprzedniego wieczora – nic nie może się zmarnować! Zwłaszcza, jeśli nadają cudowny dymny posmak. Jeśli nie macie ziemniaków, z powodzeniem możecie użyć wędzonej słodkiej papryki. Efekt będzie fantastyczny, przywodzący na myśl rozkoszne ciepło ogniska. Moje chaczapuri lobiani jest w wersji wegańskiej i takie właśnie smakuje wyśmienicie. Zgodnie z tradycją jednak, kiedy to gotuje się fasolę, a nie używa tej z puszki (chociaż po odpowiednim doprawieniu jest równie pyszna), dodaje się do niej podwędzane mięso, do farszu zaś zdarza się wrzucić skwarki; w cieście bywa mleko, miód i jajko, czasami zagniata się je ze smalcem. Cóż, co dom, to przepis. Próbujcie, smakujcie, jedno jest pewne – zakochacie się w lobiani!
Chaczapuri lobiani (6 sztuk)
Ciasto:
400 g mąki pszennej + trochę do posypania
200 ml ciepłej wody
7 g suszonych drożdży
sól
Nadzienie:
500 g odsączonej, czerwonej fasoli z puszki (czyli 2 puszki 400g)
2-3 ząbki czosnku
1 spora czerwona cebula
2 łyżki oleju słonecznikowego
pół pęczka kolendry
kilka gałązek estragonu
cząber suszony
4 liście laurowe
6 ziaren ziela angielskiego
chilli w płatkach
sól
pieprz
* 8 malutkich młodych ziemniaczków, pieczonych w żarze
* słodka wędzona papryka w proszku
Ciasto:
1. Ze wszystkich składników zagniatamy gładkie ciasto. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na minimum godzinę. 2. Ciasto dzielimy na 6 równych części, formujemy z nich kule.
Farsz:
1. Czosnek i cebulę siekamy drobno, podsmażamy na oleju z dodatkiem liści laurowych i ziela angielskiego. Gdy cebula się zeszkli, wyjmujemy przyprawy. 2. Odsączoną fasolę ugniatamy, łączymy z cebulą, czosnkiem, olejem, posiekanymi ziołami, doprawiamy solą, pieprzem i chilli. 3*. Do farszu możemy dodać pokrojone w drobną kosteczkę ziemniaki wraz ze skórką, które były pieczone w żarze lub doprawić wędzoną papryką. Nadadzą one wspaniałego, dymnego posmaku.
Łączenie i pieczenie:
1. Kulki z ciasta wałkujemy na posypanej mąką stolnicy lub rozciągamy w dłoniach. 2. Na środku każdego placka układamy farsz. Zawijamy brzegi tak, by znów powstała kula i dobrze je ze sobą sklejamy. Placek delikatnie spłaszczamy dłonią. 3. Gotowe placki odstawiamy do wyrośnięcia na min.30 minut w ciepłe miejsce. 4. Placki smażymy z dwóch stron na rozgrzanej patelni bez tłuszczu. Można przykryć patelnię folią aluminiową, by ciasto się na pewno dopiekło.